poniedziałek, 16 marca 2009

Rzeka Marañón

Pierwszy zachod slonca nad rzeka Marañón. O tej porze wplynelam do San Lorenzo, juz wieczorem. Przywital mnie i Anie Ks Roman. Jakie bylo nasze zdziwienie, gdy zobaczylysmy ksiedza, ktrory zegnal nas rano na przystani w Yurimaguas. Okazalo sie ze ksiadz pozalatwial wszystkie swoje sprawy i przylecial samolotem 3 os. trwa podroz tak z godzine.




Rodzina, ktora odwiedzilysmy pierwszego dnia pobytu w San Lorenzo. Rodzina ta zyje w dzungli nad rzeka.

Brak komentarzy: