czwartek, 25 grudnia 2008

Wigilia

Teraz strzelaja petardy juz tak od paru godzin...

Wigilia w Peru, troche dzien kryzysowy... od wczoraj nie funkcjonuje internet... nie mozna polaczyc sie z domem co chiwle na zmiene z dziewczynami pytamy sie " i juz jest internet?" ale interent zrobil sobie wolne...

postanowilam szybko w natloku zajec jechac do Piura kupic karte zeby moc zadzwonic do Polski. Wyrwalam sie sama zaraz po obiedzie, moj pierwszy wypat samotny do miasta, wziecie colectivo troche bylo podejrzane, poniewaz stal sobie taki samochod osobowy przy stacji benzynowej, czlowiek wychyla sie z samochodu i krzyczy ze jedzie do centrum, no coz ja udalam ze jestem nie zainteresowana. Colectivo odjezdza dopiero gdy jest pelne, i pochwili do samochodu wsiada kobieta wciazy, mysle sobie musi byc bezpieczne... dojechalam do centrum i tam spotkalam moje dzieci z oratorium, pracujace na ulicy, ich praca chyba polega na zebraniu, pytam sie mojego chlopca dlaczego ma pomalowane uszy na bialo, nie odpowiedzial, ale zauwazylam ze inny chlopiec tez ma pomalowane uszy nie wiem co to oznacza... wyptylam sie go czy przyjdzie na vacaciones utilles ma przyjsc...

Kupilam karty i wracam nie jest to latwe znalez odpowiednie powrotne colectivo ale udalo sie i takie swietne jak na Peru... wracajac na slamsach jest taki sklepik gdzie sprzedaje taka znajoma Pani zachodze tam czesto po wode i czasem sobie pogadam, dzis ide kupic wode, wiecie nie kupilam wody... przyszlam, a moja Pani placze ma jakis problem z rodzina... postalam porozmawialam, wody nie kupilam...

Wrocilam ide zadzwonic do domu mam karte w reku i zielono w glowie, jak mam uzyc ta karte, mysl a moze internet funkcjonuje... udalo mi sie polaczyc z domem na skype w Polsce juz 21 a u mnie 15, zdazylam w ostatniej sekundzie udalo sie chociaz chwilke porozmawiac. Cud czy co internet zadzialal?

Przez 9 dni tu w Peru byla nowenna, kazdego dnia byly rozdawane obrazki dla dzieci i doroslych, wszystko oczywiscie trzeba bylo zorganizowac obrazki projekt, szablony, ciecie, i stemplowanie. Dzis byl dzien kulminacyjny osoby ktore byly kazdego dnia mialy wszystkie obrazki tworzace calosc maja dostac cos na swieta. Stalam na furcie i wpuszczalam osoby, ktore mialy calosc, i nie sfalszowane. Po czym poznac ze nie sfalszowane, kazdy obrazek musi miec pieczatke, szczerze na poczatku sobie mysle idiotyczne stemplowac kazdy obrazek, przeciez to szpeci... ale po dziesiejszym dniu widze, ze nie ma wyjscia... Dzieciaki (i nie tylko dzieciaki) mialy po xerowane obrazki a stempeliki sfalszowane. Dla wszyskich osob byl przygotowane rozne rzeczy do domu, i losowanie. Ksiac czesto powtarzal, ze sa biedni i nie maja wiele...

Ja w miedzy czasie robie pare rzeczy naraz w puszczam na bramie, biegne xerowac, po chwili smaze rybe i wbiega ministrar do kuchni Aneta ksiadz cie wola, rece w mace, biegiem... dostaje klucze do bramy i ide do dzieci, poniewaz mamy sie martwia, czy ich dziecko jest... Na bramie wchodzi kobieta ja jej mowie ze nie moze wejsc, juz sie wszystko konczy, ona mowi ma dwojke dzieci wychowuje je sam, jest biedna, chodze pytam sie Ksiedza, nie mozna. Jej coreczka ustala i mowie do mnie ze zla jestm - mala. Nie moge nic zrobic. Wyprosilam kobiete, i po 5 minutach gdy wszystkie kobiety poszyly ksiadz mowi zeby zawolala ta kobiete, bo zostala jedna torebka dla niej. Szybko otwieram drzwi nie ma jej, gdzies daleko za zakretem znikajaca czerwona bluzeczka dziewczynki to musi byc ona, ale juz za pozno, w tym momencie wbiega magone(ministrant) z paczka, mowiac to dla tej kobiety. Wybiegamy na ulice, zatrzaskujemy za soba drzwi i biegiem wzdluz muru po piasku, gonimy moze zdarzymy... Udalo sie nam znalez mame z dwojka dzieci i wreczyc jej paczke. Ciekawe jest to ze zostala akturat jedna paczka dla tej jednej konkretnej mamy.

Biegiem konczymy przygotowania do wieczerzy wigliljnej, i oplatek z Polski taki jeden malusienki. Ale starczyl dla wszystkich...

Pozniej Msza Sw. i procesja wniesienie dzieciatka Jezus. Pieknie bylo, dzieciaki znajomi przyszli usciskali i wszyscy sobie zlozylismy zyczenia, a przy okacji Ksiadz mnie zlal swiecona woda, poniewaz tu jest po Mszy Sw taki zwyczaj ze Ksiadz chodzi i swieci ludzi, wiec jak sie rozpedzil to ...

Tu o 12 peruwianczycy zaczynaja kolacje indykiem czekolada i panetonem. A o 12 takie petardy jak na sylwestra... i teraz jeszcze gdzies w oddali slysze cichnace odlosy wystrzalow.

Mimo ze jestem tak dalego caly czas sobie mysle jak w Poslce, i pamietam o Was wszystkich, o mych bliskich. Minela dzis moja pierwsza wigilja po za domem.

Niech Wam Bog Blogoslawi!

wtorek, 23 grudnia 2008

Checolatada

Checoladata w tym czasie bardzo duzo dzieci okolo tysiaca otrzymalo kupek z czekolada i pysznego paletóna, mniam palce lizac...

a pozniej paczuszke z prezencikiem...

I ta radosc i blysk w oczch i slowa "dziekuje señorita!" w tym momencie nie wazne nie przespane noce, zmeczenie...

Dobranoc ....;)

poniedziałek, 15 grudnia 2008

W biegu...

Czas przed swiateczny dopiero tutaj widze ile to jest przygotowan, dodatkowych czynnosci, zeby wszytko bylo jak nalezy.

We wspolnocie mielismy peruwianska kolacje tu sie je takie ciasto, jak paletón i popija czekolada, pycha...;)

Brat, ktory tutaj byl i pracowal przez rok wyjechal do domu, a pozniej rusza w dalszy etap przygotowan do poslugi kaplanskiej. Widac tylko po katach placzace dzieci, i tylko mi mowia señorita tylko ty nie wyjezdzaj...

Dzis dostalam pierwszy list z Polski niesamowita radosc, dziekuje nadawcy;)))

Rowniez dzis razem z moimi pomocnikami cielam w sumnie 400 obrazkow do noweny, i tak zabraklo, mam na jutro przygotowac wiecej...

W miedzy czasie przygotowuje letrelos i dla kazdego dziecka solapin na czekolatade, to jest dzien, w ktorym ponad tysiac dzieci dostanie cos pysznego i dobrego... ale do tego czasu jest tyle pracy, ze dzieciaki mnie widza tylko w biegu... i sie smieja... a co do smiechu, to sie dziwia z mojego smiania i prosza, zebym sie smiala... hi hi hi...

Pozdrawiam z Piura i sle wam troche slonca Peruwianskiego....

Z Bogiem

Ps Letrelos - to takie kolorowe tablice dla roznych grup. Solapin - identifikator.

czwartek, 11 grudnia 2008

Dobranoc....

Witajcie...

Mysle sobie co Wam napisac?

Chce juz isc spac, pozno i zmeczona jestem. Juz wiem, co napisze teraz jest tzw. Campania pavos oznacza to, ze jutro bedzie rzeznia, a nastepnie sprzedaz. W wyniku wszystkich zajec zostalam samiusienka w bibliotece, pierwszy dzien rece zalamac, wrzask, zero spokoku. Na drugi dzien przygotowalam sobie karteczke, ktora postawilam na biurku z jednej strony Silencio - Cisza a z drugiej Por Favor! Jedna karteczka, a zrobila swoje, dzieciaki wchodzily z taka cisza, nie wiem, na jak dlugo to pomoze? ale w tej chwili jestem zaskoczona, ze dziala, a jednak...

Robilam dzis rowniez za taka ostra i bez slowa odsylam dzieci do salonow-klas, jest jedna zasada, a mianowicie, ze ksiazki przychodza wypozyczac tylko profesorzy, czesto lamia ta zasade, i .... dzis odsylam wszystkie dzieci, mowiac, ze tylko profesor moze tu przyjsc i wypozyczyc... , smieszna sytuacja, poniewaz jeden z profesorow napisal dziecku upowaznienie do wypozyczenia ksiazki;)

Teraz tez poswiecamy duzo swojego czasu na pisanie list do czekolatady dla dzieci, rowniea przepisywanie list obecnosci na komputerze. W odroznieniu od calego Peru w Bosconi wszystko musi byc udekumentowane i na wlasciwym miejscu.

Dzis ubieralismy choinki, nie czuje tu swiat, tylko jak ubieram choinki spiewam sobie polskie koledy po cichutku, cicha noc, swieta noc pokoj niesie ludziom.......

wtorek, 9 grudnia 2008

Regalo Para Mi MAMA

Moja mam miala jakis czas temu urodziny i to jest czastka prezentu urodzinowego mojej mamy, ktora sie dziele z Wami. Chlopacy graja jedna pioseke dla mojej Mamy;)

Nie ma rzeczy nie mozliwych!

Pozdrawiam

Dzis jak zwykle codzienne obowiazki i zadania. Wiecie troche sie wstyt przyznac, ale ja to troche spioch jestem i rano to tak mi ciezko wstac, dzis wpadlam na Msze w ostatniej minucie, jak juz sie zaczynala, ale sie pocieszylam tym, ze nie tylko ja sie spoznilam....

Rozniez dzis sama wyszlam na slamsy kupic wode...., i w takim skepiku sprzedaje taka pani Edyta, bardzo mila osoba. Pogadalam sobie przy okazji z ludzmi.

Pozniej chcialam pomeczyc Brata zeby pouczyl mnie troche grania na gitarze, ale Brat zapracowany przy listach, ja ze swoimi juz sie uporalam. Robimi takie listy dzieciakow, poniewaz w najblizszym czasie ma byc czekolatada, dzieci dostana cos pysznego;) Listy sa potrzebne, poniewaz bedzie duza liczba dzieci, a kiedy sie gdzies cos daje nie wiadomo skad biora sie dzieci, osoby, ktorych wogole nie znamy. Czekolatada jest nagroda dla dzieci, ktore przez caly rok przychodzily do oratorium.

Dzis w tej calej codziennosci dostalam prezencik z narysowna owca i slowami z Psma Sw. mniej wiecej znaczenie takie Pan jest pasterzem i oddaje zycie swoje za owce swoje. Tak czasem wydaje mi sie, ze juz nic nie jest mnie wstanie mnie zaskoczyc, a kazdy dzien niesie ze soba pewna nie wiadoma, moze jakas przygode?

Nie pisalam Wam w poniedzialek mielismy wielkie swieto oratorium. Przybyla duza grupa dzieci, grac i bawic sie wspolnie. Tego dnia rano byla Msza sw. 8 grudnia jest dniem gdy Ks Bosco spotkal Bartolome Garelli i wszystko sie od tego zaczelo. Nasze oratorium nazywa sie Bartolme Garelli, dzieciaki skladaly dary na Mszy sw. i... jedan z darow nam zniknal, tak pol godziny przed Msza, przeszukalysmy wszystkie katy nie ma. Agnieszka przekonana, ze przyniosla do mieszkania, a tu znalez nie mozemy. Szukalysmy pieknie napisanej na bilalej karcie Zdrowas Mario, znalazlysmy Agnieszka przyniosla to w nocy, tylko zostawila na parapecie, na zewnatrz......... i pies zrobil swoje, dziury, slady psich zebow, poszarpany jednym slowem rece zalamac. Szkoda mi starasznie bylo wlozonej w to pracy jednego z chlopakow, coz zabralam sie za renowacje...... Agnieszka sie smiala, ze dokonalam cudu. Pieknie namalowany napis, pogryziony przez psa, wypasowany zelaskiem, opalony swieca..... zostal zlozony w ofierze....


Sciskam wszystkich mocno ... nie ma rzeczy nie mozliwych;)

poniedziałek, 8 grudnia 2008

Posdrawiam!

Pozdrawiam korzystajac z krotkiej chwilki opisze troche wczorajszy dzien.

Zaczal sie jak z filmu porane zaspanie na modlitwe, poranny prysznic, z ktorego w pewnym momencie przestaje leciec woda;) tak czasem bywa jest tu studnia, ale czasem nie ma wody zazwyczaj w poludnie, ale tym razem podobno byla gdzies awaria i ktos zakrecil wode. Nie ma to jak odpowiedni moment....

Pozniej msza i pilnowanie dzieci z naszego oratorium Bartolome Garelli, jednej dziewczynce cos zaszkodzilo sniadanie i byla niespodzianka w kaplicy, cala zawartosc sniadania na lawkach...
Nastepnie oratorim popoludniowe przygotowania merienda-cos slodniekgo, pompowanie pilek, zprawdzanie glosnikow, i ruszamy na ¨Casa¨ zawozi nas Ksiadz samochodem. I wczoraj siedzac wsrod dzieci, grajac z nimi uswiadomilam, ze to troche tak jak ksiadz Bosco robil oratorium w niedziele, ciagniemy to co On zaczol....

W trakcie oratorium widzialma jak przed nami grupa choros, okrada prawdopodobnie caly zarobek dnia, faceta, ktory jezdzi moto taxi. Taki motor z butka. W bialy dzien na oczach naszych i dzieci okradaja.... uciekli. Zaczela sie zbierac kolejna gruba... pomiedzy soba rozgrywaja wszelkie problemy rzadza sie swoimi zasadami.

Wrocilysmy do Bosconi, odprowadzili nas animatorzy, jeden z rodzicow (Agnieszko czytasz bloga jest to rodzic, ktoremu podarowalas polska muzyke).

Napisze jeszcze ze ok. 5 chlpocow z Cepro pojechalo do Arekipy na zaproszenie Ks Andrzeja, Ks z Polski.

Pozdrawiam

Z Bogiem

Nie martwie sie o mnie ja jestem bezpieczna, bardziej sie martwie o dzieci mozecie sie czasem za nie pomodlic.

Sciskam Anet.

poniedziałek, 1 grudnia 2008

Lewa noga, roza i mysz.

Witam Was!!!!!

Siedze teraz w Comunidad dopiero co po kolacji, ach jak to dobrze dzis nie zmywac.... Dzis zmywaja bracia. Mamy taki system ze zmywamy na zmiane z Bracimi a jak fajnie;) Kobiety nie dajcie sie facetom czasem trzeba odpoczac od zmywania naczyn. A system zmianowy sie tu sprawdza i braciom rownie dobrze idzie zmywanie jak nam;)))

To tyle o zmywaniu........

Dzis wstalam lewa noga, zla jak osa i idac do dzieci myslalam tylko zeby z czyms nie wypalic... A tu nie uwiezycie jedne kochane dziecko dzis przynioslo mi roze i caly moj zly humor prysl, jak zly sen... Ach te dzieci...

Oratorium popoludniowe i siedzac tak bez zycia w biblotece przyszli chlopcy zadawac swoje prytania ile mam lat i itp.

Pozniej soptkalam znajoma dziewczne i umowilam sie z nia na nauke grania na gitarze po oratorium,.......... po oratorium znalazlysmy odpowiednie miejsce, w miare spokojne i rozpoczelysmy nauke, gramy sobie w spokoju, az tu nagle za nami siedzi sobie myszka, jak nigdy nic chyba troche zasluchana, narobilysmy takiego wrzasku, ze nie wiem kto sie bardziej wystraszyl. Uspokoilysmy sie mysz sobie poszla w swoja strone, a my gramy dalej......... po chwili dolaczyl sie do nas jakis chlopak, i w tym momencie mysz zrobila sobie maly spacerek przy nas, ja juz postanowilam zmienic miejsce grania. Chlopacy zlapali mysz i wrzucili do kosza iiiiiiiii................

w tym momencie musze leciec na soptkanie organizacyjne

Dobranoc!!!