środa, 17 września 2008

Artykuł "Za dużo w nim Boga"

„W październiku wyjeżdżam do Peru na rok, 4 października, tak to jest wolontariat” te słowa odpowiedzi na zadawane mi pytania często padają z moich ust, ale jak się to zaczęło…


Z Międzynarodowym Wolontariatem Don Bosco zetknęłam się trzy lata temu. Stopniowo kroczek po kroczku poznawałam wolontariuszy, księży misjonarzy i całą idee wolontariatu misyjnego. W październiku zeszłego roku pomyślałam sobie, dlaczego nie ja, może też mogę tak jak inni pojechać na misje.


Podejmując decyzję rok temu czy mam przygotowywać się, a później wyjechać na misję. Stawiałam sobie jedno pytanie, po co ja tam jadę? Czy jadę tam dla własnych celów, jakiejś ciekawości, fascynacji kulturą, czy ten rok całkowicie oddaję innym i dla innych? Rozeznając swoje powołanie misyjne odrzuciłam ludzkie podejście, swoje wyobrażenia i zawierzyłam czas przygotowań i posługi w Peru Bogu.


Czas przygotowań zmienił moje podejście do paru spraw. Przez ten rok dawałam z siebie maksimum, żeby nauczyć się języka hiszpańskiego. Uczę się tego języka od niedawna i stąd pojawiają się we mnie pewne obawy czy dam radę. Na początku będzie ciężko, ale ważne to się nie poddawać tylko iść do przodu. Jeden z moich znajomych stwierdził, że ja chcę wyjechać tak po cichu bez rozgłosu, żeby jak najmniej szumu robić wokół siebie, i to była szczera prawda. Dostałam porządną lekcję przełamywania się, wychodzenia przed ludzi i po prostu mówienia o misjach, o Bogu, jego działa w moim życiu. Bardzo bliskie mi są słowa ewangelii


Mt 5,13-16

Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.”


Moje założenia dotyczące wyjazdu legły w gruzach i cieszę się z tego. Trzeba mówić o tym, co dobre, szczególnie, kiedy wokół słyszy się tak wiele złego. Musiałam do tego dojść sama. Tak, więc jeździłam na animacje, wychodziłam na ambonę i mówiłam tak jak potrafiłam.


Jestem studentką bez grosza przy duszy. Podejmując decyzję wiedziałam, że nie mam ani złotówki na bilet, który kosztuje w granicach 4 000 zł. Z nadzieję w sercu, jeśli mam jechać to pojadę. Zaczęłam szukać pomocy u rodziny, proboszcza i udało się coś uzbierać, ale to wciąż za mało. Ktoś rzucił hasło, żeby szukać sponsorów, ale nie, to nie dla mnie, dam radę, nie muszę chodzić i prosić, poradzę sobie. Z tą myślą zaczęłam pracować, jednak Bóg tak wszystko poukładał, że zostałam postawiona w sytuacji, która zmusiła mnie do tego, żeby zebrać się w sobie i iść prosić. Musiałam się przyznać sama przed sobą mnie nie stać, ale są osoby, które chcą pomóc. Dziękuję w tym miejscu osobom, dzięki którym staje się możliwe to, co na początku było zwykłym pragnieniem. Nie znam wszystkich osób, które mi pomagają, ale może te osoby w tej chwili czytają ten artykuł, z serca dziękuję!


Zastanawiam się jak mogę pomóc ludziom w Peru. Po za szukaniem sponsorów, które przynosi różne skutki, nie jestem w stanie pomóc finansowo. Chciałabym, żeby Ci ludzie uwierzyli, że nie liczy się kolor skóry status materialny, ale to, co człowiek ma w sercu.


Przed samym wyjazdem czuję w sercu spokój, mam świadomość trudności, jakie mnie czekają, ale przede wszystkim wiem, że Bóg nie posyła mnie samej, razem ze mną idzie Duch Święty. To jest Boże dzieło, do którego zostałam zaproszona na ten rok, postrzegam to jako wielki dar. Nie chcę nic popsuć, ale dać z siebie tyle ile potrafię. Dopinam wszystko na ostatni guzik, wyjeżdżam 4 października na rok do pracy z dziećmi i młodzieżą w oratoriach salezjańskich w Piura w tzw. czerwonej strefie, slumsów.


Aneta Więcek


Jeśli chcesz tak jak ja wyjechać na misje święte skontaktuj się z:


Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco

ul. Korowodu 20
02-829 Warszawa
tel. 022 644-86-78

wolontariat@salezjanie.pl



Powyższy artykuł został przygotowany przeze mnie do publikacji, niestety nie zostanie umieszczony w całości tylko jego pewna wybrana część. Stwierdzono, że "Za dużo w nim Boga".


Brak komentarzy: