sobota, 11 października 2008

U mnie jeszcze sobota, a u Was juz niedziela:)

Dzis sobota troche wolniejszy dzien ale tylko z pozoru. Rano wstalysmy wzielysmy sie za przygotowywanie do Mszy Sw na niedziele, znalazlam troche czasu na pisanie bloga, nauke i juz obiad. Ups zapomnialam przed obiadem laczylismy sie z Salezjanskim Osrodkiem Misyjnym w Warszawie. Wciaz nie moge uwierzyc ze tu jestem, a kiedys bylam tam. Tu-tam, tam-tu. Mysle ze jesli bardzo pragniecie i jest to szczere pragnienie tez tu bedziecie:)
No ale przed tym ........................dluga droga, ktora zleci bardzo szybko:)
Jej niesamowite, Gosia, wolontariusze, Ks Dyrektor, Agnieszka, Zuzia. Jestescie kochani i niesamowici.
Po obiedzie, bo byl obiad. Byly takie olimbiady. Dostalam do obslugi line-soga i dziewczyne z duza cierpliwoscia zeby mi tlumaczyc:) Sa tu organizowane rozne konkurencje, za ktore wygrana sa boskos - takie niby pieniazki (zbiera sie je i pozniej wymienia na jakas rzecz). Dzieci bylo mnustwo nie wiem skad sie braly, w pewnym momencie chyba byla ponad 20 gotowych skakac przez line. Ustwil sie rzad dzieci i seniorita mowi "uno, dos, tres...!" i dzieci skacza jak male zabki.
Jedno dziecko mi sie troche dzis skaleczylo, ciezko tu upilnowac na glowie biegajace wokol dzieci. Agnieszka byla w poblizu wiec mi pomogla. Wogole po tym dziecku trudno bylo poznac ze cos mu jest, nic nie plakalo tylko chodzilo i machalo raczka.
Po zajeciach w oratorium popludnoiowym poszlysmy na slamsy uzgodnic jutrzejsza Msze Sw. z ludzmi. Podoba mi sie to, ze probuje sie zaangazowac tych ludzi do przygotowan, zeby mogli poczuc, ze to jest ich.
Pozno wracalysmy, ale byl z nami chlopiec, ze slamsow to daje bezpieczenstwo.
Kolacja i siedze teraz przed komputerem nadrabiam zaleglosci.
Tu w osrodku sa takie dwa psy jeden czarny, ktorego nazwalam Peruano i z nim bede mowic po peruwiansku i drugi taki rudy, brazowy i troche czarny i pasemko blond sie znajdzie, z ktorym bede rozmawiac po polsku, zeby nie zapomniec polskiego;) A ze te psy caly czas za mna chodza to z nimi rozmawiam.
Koncze juz, bo jest pozno a czeka mnie jeszcze spacer do pokoju i sen.
Pozdrawiam Was! i nie bede mowic dobranoc tylko dzien dobry bo u Was 6 rano dochodzi.
Bozej niedzieli!

3 komentarze:

Unknown pisze...

Dobrze, że dzieci przychodzą do Bosconii. Potrzebują takiego miejsca, azylu żeby zapomnieć o parszywym i niesprawiedliwym życiu. Ale Anioł Aneta na straży :)
Uściski i pozdrowienia z Polski,
Zuza
PS. Tamte pozostałe posty pod wpisami też ja :) obroniłam się na 4, na 3 pytaniu nerwy mnie zjadły, nie wszystko powiedziałam dobrze i dlatego TYLKO :) 4. Ale i tak jest bosko. Teraz cała rodzinka wydzwania i gratuluje, a do mnie ta 4 jeszcze w ogóle nie dotarła :):) Anetka, gdybyś chciała domowe jedzonko to daj znać :) może dałoby radę to Tobie przekazać :)

Unknown pisze...

Anecia zapomniałabym, też mam swego bloga:www.aniolek24.blogspot.com
Dopiero Go rozkręcam :)

Joanna pisze...

Całkiem inny świat i ludzie... Pamiętam w modlitwie :)