wtorek, 7 października 2008

Lima

Chcialam Wam napisac ze tu jest calkiem inaczej niz w Polsce, calkiem inaczje niz sobie wyobrazalam, calkiem inaczej opisane w biurze podrozy i calkiem inaczej opowiadali Ci co tu byli. Moze poprostu kazdy odbiera to miejsce indywidualnie na swoj sposob, na swoj indywidualny sposob uczy sie tu zyc. Mowia, ze nie moge tego miejsca porownywac do Europy to jest Ameryka Poudniowa - inny swiat.

Przezywam szok kulturowy, chyba tak to sie nazywa. Musze uczyc sie tego miejsca uczyc sie w nim funkcjonowac i zyc. Musze wiedziec kiedy w jakim momencie przejsc przez ulice, zeby nie zostac potracona przez samochod. Pierwszego dnia przechodzilam przez dwujezdnowa szose, wlasciewie zeby gdziekolwiek isc trzeba przechodzic przez ta droge ktora jezdza rozpedzone taksowki non stop trabiace, busy, z ktorych wychyla sie czlowieczek i krzyczy po hiszpansku czy chemy jechac. Busy te smigaja co chwila, co chwila ktos sie wychyla i krzyczy. Mozna napisac ksiazke i nie odda tego wszystkiego co tu sie dzieje.

Podroz nasz trwala ponad 30 godzin i dzis wieczorem jedziemy dalej do Piura 14 godzin autobusem o Europejskich standardach. Jak to jest tu jest wszystko wymiejszane.

Ulica

Na ulicy toczy sie zycie, a moze walka o zycie. Ludzie chodza roznie ubranie noramalnie po europiejsku w dzielnicach bardziej turystycznych, a w inne dzielnice turysta raczej sie nie zapuszcza, nalezy to do zadkosci. W innych dzielnicach chodza skromniej ubrani widac ze ubranie jest gorsze. Na ulicy jest glosno, trabienie taksowek, ludzie sprzedajacy jakies kanapki na wynos, dzis widzialam kobiete stojaca i krojaca ananasa na sprzedaz, bardzo czesty jest widok chlpcow, ktorzy maja swoje skrzyneczki i czysza buty. Dwa razy widzialam jak chlopiec czyscil buty policjantowi. Wiem, ze to jest ich jedyny sposob utrzymania, dlaczego nie mozna nic zrobic? Pomoc? Na ulicy stoja ludzie z kartkami papieru pytalam sie po co on tak stoja. Oni pomagaj busom pisza w jakiej odleglosci jest jeden bus od drugiego ile ludzi nim jechalo. Ciekawe rozwiazanie, nawet niepelnosprawny pan na wozku znalazl dla siebie tu zajecie, spotkalam takiego pan siedzacego z kartka nadjezdza bus krzyczy do niego i odjezdza. Praca

Teraz nie mam duzo czasu zeby pisac, zalatwiamy sprawy tu w Limie i szykujemy sie dalej w droge.

Pozdrawiam

Zycie tu jest naprawde ciezkie i chyba to mozna nazwac zyciem.

2 komentarze:

mdem pisze...

Mi amiga querida!
Cieszymy się, że szczęśliwie, mimo tych wszystkich trudności, dotarłaś do Peru :)
Dzisiaj, na pierwszym wykładzie pan Starnawski pytał się kto zwiedzał najdalsze zakątki świata w te wakacje. Oczywiście okazało się że wiele osób podróżowało, ale i tak wszyscy przyznali, że najdalej to ty poszybowałaś ;) Co prawda nie na wakacje, no ale prawie ... :P
Ściskamy Cię wszyscy gorąco i czekamy na kolejne wieści.
Pozdrów tam Peru i Paruwiańczyków ode mnie- wiesz, że dzięki naszemu prof od esp mam sentyment do tego kraju ;)
A Dios
MdeM

Unknown pisze...

Muszę powiedzieć, że Twoje Anetko wpisy o Peru są coraz bardziej wciągające. Z drugiej strony trochę to wszystko mnie przeraża. Przede wszystkim przerażająca jest ta rzeczywistość społeczna - bogaci się bogacą,a biedni biednieją...No i ten brak pracy... Mimo wszystko cieszę się Twoim szczęściem i życzę udanej posługi misyjnej :):)
Buziaki :*:*:*
Zuza