poniedziałek, 6 października 2008

Podroz nie nalezala do latwych

Na poczatek przepraszam ale niestety nie ma tu polskich znakow. Mam nadzieje ze bedzie to w miare czytelne.



Pozegnanie w Warszawie z rodzina zbliskimi w ta podroz lecicie ze mna, dziekuje ze jestescie.



Lot Warszawa - Londyn.



Lece sobie samolotem patrze przez okno kabiny przedemna, za mna niekonczoncy sie horyzont. Wokol czysty blekit zlewajacy sie z biela. Podemna ziemia, czy to jeszcze Polska, czy Niemcy? Nie wiem. Wysoko jest, bardzo wysoko, widac domki osiedla, wielkie balwany chmur, dziwne jest uczucie patrzec na chmury z gory, kiedy zawsze patrzylam podnoszac glowe do gory.



Dokad lece nie wiem, w nieznane. W tym wszystkim czuje sie bezpieczna nawet tu wysoko w gorze. Moze czlowiek jest tu blizej nieba.



Super widoki przed chwilka przelecial taki prad chmur jakby pociag przejezdzal. Inny swiat tu na gorze. Morze chmur pod moimi stopami.



Pora zejsc na ziemie:)

Po wyladowaniu w Londynie mialysmy niezla przygode, a ja "lekki" szok. Moja torba wyjechala na tasme bagazowa rozerwana na pol, rzeczy rozrzucone na bok. Odruchowo zaczelam szybko sciagac, zbierac. Stalam i patrzylam jak to mozliwe. Torba wyladowala w koszu na smieci i zaczelysmy szukac jakiegos rozwiazania. Rzeczy byly za ciezkie zeby wziasc je jako bagaz podreczny. Koniec koncem kupilam torbe, ktora udalo sie w miare niedrogo i szybko znalezc. "Ktos" nad tym wszystkim czuwal, poniewa odrazu znalazlysmy odpoiedni transport oraz w miare szybko znalazlysmy sie na Heatrow (pisze my poniewaz jade z Ania, ktora razem ze mna bedzie pracowac w Piura)



London - Maiami



Prawie polowa drogi za nami, na wyswietlaczu pokladowym mamy 5 godzin do Maiami, a w podrozy jestesmy 12 godzin. W tej chwili znajdujemy sie nad oceanem atlantyckim. Ania spi a ja slucham muzyki nagranej przez mojego Kostilka Dzieki;)



Samolot jest ogromny w zyciu takiego nie widzialam. Ma poklad gorny i dolny, rozne klasy. My siedzimy na samym koncu przy kibelkach w srodkowym rzedzie. Na jednym pokladzie jest 10 rzedow. Sa plusy siedzenia na koncu dostajemy pierwsze posilki:)



Wiecie w kazdym fotelu jest mini ekranik, w ktorym mozna ogladac film przez slochawki nie przeszkadzajac innym i jaki sie chce, jest wybor, tylko nie ma w jezyku polskim.



Wszystko jest dla mnie takie nowe ze dziwie sie jak male dziecko.



Co raz dalej jestem od domu i Polski z kazdym krokiem sie oddalam.



Patrze na ta cala technologie, cywilizacje niesamowite do kad nas to doprowadzi.



Przet startem Ania mnie sie pyta czy ubezpieczenie, ktore mamy obejmuje sprowadzeni zwlok do kraju Polski:) Nie ma to jak odpowiedni czas i miejsce na tekie slowa.



Chwalilam technologie a przed chwilka ogloszono ze przez jakis czas nie bedzie dzialal system tzn te telewizorki.



Tak wogole to tym samolotem to chyba z 500 osob leci. Duza odpowiedzialnosc na pilotach.
Pozdrawiam teraz to juz tylko do przodu nie ma odwrotu.

Rada dla wszystkich latajacych samolotami kupujcie, miejcie mocne torby. Oszczedzicie sobie troche stresu itp. Dla mnie nauczka na przyszlosc.

Maiami

Jak Wam kojarzy sie Maiami? bo mi z morzem, palmami, sloncem. Nas przywitalo zachmurzone niebo, z ktorego pozniej lal deszcz. Radosc z przybycia do Ameryki Polnocnej, Stanow Zjednoczonych szybko nam minela, odsylanie nas po inne formularze, sposob traktowania i pytania spowodowaly we mnie niechec do USA. Udalo sie nam wejsc na teren S.Z. i przejsc odprawe na samolot do Limy nawt 2 razy ale to juz w stanie przemeczenia.

Czekamy 3 godziny na samolot do Limy jest to 3 godzina polskiego czasu, w Stanach to 9 wieczorem. Jestesmy juz w podrozy prawie 24 godziny umeczone, padniete, niewyspane, ale sie nie poddajemy

2 komentarze:

Unknown pisze...

Anetka, trzymaj się!!!! Wszystko będzie dobrze, choć ja się smucę :(
Nawiązałam kontakt z Twoim rodzeństwem - Moniką i Mateuszem także oni też mi będą przysyłali newsy od Ciebie :):)
Ja się szykuję do obrony - za 5 dni zdaję :D:D Nogi mam jak z waty, w żołądku mam skręt z nerwów i tyle do powtórki :D:D nic to, w Bogu nadzieja :) zaczęłam rehabilitację, efekty są fenomenalne, choć na razie ćwiczę w domu z mamą i wrzeszczę z bólu. Czekają mnie też zastrzyki... :(
Jaka w Limie pogoda?
U nas ujdzie w tłoku ale bez Ciebie to nic nie jest takie same...miejsca sobie nie mogę znaleźć.... ściskam!!!!!! ZUZA.
Mam nadzieję, że nasza przyjaźń przetrwa ten czas rozłąki :):)

Unknown pisze...

Kochana Aneko!!!
Przepraszam, że nie przyszłam się pożegnać z Tobą ale to zabieganie przed magisterką jest poprostu straszne. Dziękuję za maila :) doszedł. Wierzę, że to przeziębienie to tylko z powodu aklimatyzacji. Zuza :)