sobota, 11 października 2008

Witajcie!!!

10.10.08

Witajcie

Jestem troszke przeziebiona jak wczesniej wspominalam, ale z kazdym dniem coraz lepiej. Tutaj sie wstaje tak zeby zdarzyc na 6.15 na medytacje. Ja lubie sie myc rano ale w cieplej wodzie niestety Ci ktorzy mysla o Piura musza przygotawac sie na porany zimny prysznic. Mi nie przychodzi latwo ale coz wstaje i ide. Trzeba, dzien u mnie zaczyna sie od zimnego prysznica.

Caly czas sie przelamuje, ciezko mi sie przestawic na te jedzenie, staram sie. Lubie ryz, ale do ryzu w Peru dodaja jakas przyprawe, ktorej nie moge strawic, czasem mi sie wydaje ze do kazdej potrawy dodaja ta sama przyprawe, wszystko wydaje mi sie o tym samym smaku. Dzis bylam tak glodna ze przyszlam i nalalam sobie odruchowo taki talerz zupy, ale gdy sprobowalam........ Ile moglam zjadlam, okazalo sie ze to byla zupa na rybie, jest to bardzo dziwny smak i do przyjemnych nie nalezy. I sie meczylam:)

Dzis chlopiec ze szkoly zawodowej w Bosconi obcial sobie prawie reke, chcieli mu aputowac prawie wszystkie palce, ale Ksiadz zabral go do kliniki tam udalo sie ocalic palce, w pewnej wiekszej czesci. Jak sie okazalo to jest chlopiec z poprawczaka dla ktorego ta szkola jest ostatnia szansa na zycie. W momencie kiedy obcial sobie palce u prawej reki, cala jego przyszlosc zostala pod znakiem zapytania. Tutaj nie ma pracy, a dzeciom z poprawczaka o wiele trudniej tu zyc.

Dzis po raz drugi bylam na slamsach. Roznosilismy ulotki, w niedziele ma byc msza posrod slamsow, piaskow i biedy. Chodzilam z Danem i zapraszalam ludzi na Msze Sw. Chlopcy Dan i jego kolega ze slamsow zaczeli mnie uczyc zargonu slamsow. Maja cierpliwosc do mnie, zeby mi wytlumaczyc, a kiedy juz nie maja pomyslow i sily mi tlumaczyc mowia „O Dios!” – „O Boze!”. Na slamsach dzieci wychodza witaja mnie, dzis chlpczyk wybiega mysli ze to Agnieszka, ktora musiala wyjechac, krzyczy „Agnieszka!, Agnieszka!” a tu nie Agnieszka, niespodzianka i smiech. Chcialabym robic zdjecia, lecz na slamsy dzis poszlysmy same bez ksiedza Piotra i wieczorem o tej porze lepiej nie brac ze soba aparatu.

Duzo tu jest zajec ruchowych i tak czesto gram z dziecmi w siatke, macham lina, zeby mogli sobie skakac.

Dzieci tu sa bardzo otwarte i prostolinijne, jesli Cie lubia odrazu to okaza, a jak im nie przypadlas do gustu to tez odrazu mozna to zauwazyc.

Tutaj jest tak, ze Boskonia to jak bez ludna wyspa na morzu potrzeb. Boskonia zostala wybudowana na pustyni a teraz na okolo sa slamsy. Bosconia fajny osrodek mozna tu sie zamknac jak w cudownym zamku i siedziec jak ksiezniczka, lub krolewna na swym tronie. Ja tak niechce ucze sie jezyka i chce wychodzic na zewnatrz na slamsy i starac sie dac im jak najwiecej.

1 komentarz:

Unknown pisze...

Szacun Aneta, że wychodzisz do tych ludzi w slamsach, by nieść nadzieję....ale jak sobie to wyobrażam to strach mnie ogarnia, że coś Ci się może stać...ale ten strach szybko znika.
Trzymam kciuki za tego chłopaka z poprawczaka, może zmieni swoje życie...